Zaczęło się dwadzieścia lat temu. W 1994 roku strażacy Państwowej Straży Pożarnej uczyli się, jak wyszkolić psa do działań poszukiwawczo-ratowniczych między innymi od Andrzeja Górowskiego z Grupy Podhalańskiej GOPR. Wówczas w strukturach PSP nie można było stworzyć sekcji z psami ratowniczymi, dlatego pierwsza grupa w straży pożarnej powstała przy OSP Niskowa koło Nowego Sącza, działająca obecnie jako Małopolska Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza Państwowej Straży Pożarnej. W następnych latach powstawały kolejne grupy/sekcje w ramach struktur ochotniczych straży pożarnych i obecnie, w skali kraju, działa ich 22.
/.../
Rocznie ochotnik przewodnik psa poświęca średnio około 30 dni urlopu, aby „być na bieżąco” z tą dziedziną ratownictwa specjalistycznego. Jak większość ochotników, grupa ta napotyka na trudności związane z podnoszeniem kwalifikacji: szkolenia są płatne i organizowane od poniedziałku do piątku, czyli wtedy gdy powinno się być w swoich miejscach pracy zawodowej.
/.../
Ponad połowa wszystkich zespołów ratowniczych w Polsce to wolontariusze i ich psy, a więc zespoły, które nic państwa nie kosztują. Rozwój tej ochotniczej działalności, na dzień dzisiejszy, uzależniony jest wyłącznie od grubości prywatnego portfela ochotnika.
/.../
Co więcej, obecnie liczba poszukiwawczych zespołów ratowniczych z psami nie odpowiada rzeczywistemu zapotrzebowaniu. Ideałem, do którego powinno się dążyć, to aby w każdym powiecie była mała lub większa grupa poszukiwawcza, co umożliwiłoby jej przystąpienie w krótkim czasie do działań.
Cały artykuł można przeczytać w papierowym wydaniu "Strażaka" nr 9/2014.